Fotografię przyrodniczą odkryłam całkiem niedawno i pochłonęła mnie bez reszty. Zdjęcia te stanowią wycinek tego, co kocham i co mnie zachwyca.
Zapisałam się na warsztaty fotografii aby podnieść poziom swojej wiedzy i umiejętności. Tam poznałam grupę zapalonych fotografów i przyrodników. To dzięki nim doświadczyłam nocnego spaceru po lesie, aby jeszcze przed świtem zasiąść w czatowni. Śpiew ptaków na chwile przed wschodem słońca to najpiękniejsza symfonia jaka słyszałam. Przyroda zadziwia swym pięknem. Na zachętę przyleciał błotniak stawowy. Jest on jednym z moich ulubionych ptaków. Przed nim jest tylko Kania Ruda… a za nim sikory i wróble. W mojej przydomowej czatowni – zimą przy karmniku spędzam długie godziny. Nie zawsze zasiadam z aparatem, często tylko delektuje się furkotem skrzydeł drobnicy.
Dzięki kontaktom z przyrodnikami poznałam mój azyl – Ranczo Windyki. To tu bywam najczęściej, tu spędzam wolne chwile z dala od zgiełku miasta na łonie natury i w towarzystwie koni 🙂
Stada biegających saren, latające ptaki napełniają duszę i sprawiają radość tak wielką, że wciąż chcę poznać przyrodę bardziej…
Dzięki grupie przyjaciół-przyrodników z Warmińskieo-Mazurskiego okręgu ZPFP moje marzenia się urzeczywistniają.
Jednak to właśnie konie były iskrą zapalną w poznaniu otaczającej mnie przyrody.
Godziny spędzone w siodle pozwoliły na poznanie okolic miasta z całkiem innej strony.
Wielkie pola, wijące się leśne ścieżki i ich mieszkańcy… To wszystko jak z bajki.
Świat z grzbietu konia wygląda jeszcze cudowniej.