Najwspanialszym sposobem, żeby opisać tajemnice mgieł jakie miały miejsce niedzielnego poranka w Stadzie Koni Zimnokrwistych w Zajączkach jest cytat z filmu “Dom”.
“Tak właśnie było, kiedy szły… (…)
– Kto szedł? (…) Kiedy?
– Konie.
– Skąd?
– Z mgły.
– Z jakiej mgły?!
(…)
– A ziemia, myślisz, dlaczego taka ubita i twarda? (…)
– A ty wiesz?
– Ja wiem. Bo ją konie kopytami ubiły.
– Kiedy?
– Jak szły… (…) Jak szły. Mgła tylko była, nic więcej. Wcale świat jeszcze nie powstał. Tylko ta mgła, nic więcej…
(…)
– I co? I co?
– I tylko tu-tu-tu, tu-tu-tu… (…) Tylko je słychać było, jak cwałem biegły.
– Konie?
– Konie. A kto był wtedy więcej? Nikt. Aż się zaczęły z tej mgły wyłaniać. A te, które wyszły pierwsze, kiedy noc jeszcze była, te są do dzisiaj kare. A te, kiedy Gwiazda Polarna zbladła, są gniade. A na niektórych jeszcze resztka mgły została i tak srokacze się wzięły…
– A deresze? (…)
– Już świt był wtedy. (…) A jak słoneczko przygrzało, kasztany wyłaniały się z tej mgły, już podpieczone.
(…)
– Ty… wierzysz w to wszystko? (…)
– W coś trzeba wierzyć. (…) A ty myślisz, że skąd osiemdziesiąt maści się wzięło? Pan Bóg stał i pędzlem je tak malował? Jednego na gniado, drugiego na karo? Z mgły wyszły…
– Nieprawda to, ale piękna nieprawda… (…)
– Bo prawdy są tylko paskudne.”
Jednak to dopiero połowa. Tym razem mgła kryje w sobie coś jeszcze…
Jeszcze większą magię…
Na tę okazję większość klaczy przystroiła oczy diamentami z rosy, w grzywy zaplotła rzepy niczym spinki.
Te, które nie wymyśliły nic szczególnego czyściły się wzajemnie, żeby wyglądać dostojnie.
I nikt nie domyślał się dlaczego…
Powód był niewielki i ledwo trzymał się na “luźno przymocowanych nóżkach”.
Pod osłoną nocy, w gęstej mgle Sewilla, piękna Skarogniada Klacz urodziła małe źrebię.
Mały ogierek na razie jest jasny, ale zapewne tylko dla zmyłki przeciwnika 😉 Niedługo zamieni blond na czerń, wprawiając w zachwyt właściciela i pracowników w okresie przejściowym. Będzie podobny do swoich kuzynek i kuzynów z innych skarogniadych kobył.
Póki co, maleństwo przywitało dzień leniwie i beztrosko, śpiąc pod czujnym wzrokiem mamy.
Po drzemce mały spacer i czas na śniadanie. Pyszne ciepłe mleczko … I to zdziwienie mamy…
Mina źrebaka po porcji mleka warta wszelkie pieniądze …
To magia na najwyższym poziomie wtajemniczenia.
Dziękuję za możliwość spędzenia weekendu w stadzie 🙂
Mam nadzieję, że maluszek będzie rósł zdrowo, podobnie jak inni mniejsi mieszkańcy Zajączek 🙂
Do zobaczenia złotą jesienią.