Lipiec w okolicy Grunwaldu to ciekawy czas.
Warmia i Mazury, krajobraz z tysiącem jezior, lasy i rzadko spotykane zjawisko przeniesienia w czasie 😉
Jak za uderzeniem czarodziejskiej różdżki w ciągu chwili znalazłam się w średniowieczu.
Piękne niewiasty, dzielni rycerze …
Miło zachwycać się życiem z przed setek lat – tak innym, niż nasza gonitwa za konsumpcjonizmem.
Żyzne tereny, dobre rządy władców to wszystko dawało dostatnie mieszkańcom Rybna.
Po ciężkiej pracy ludzie spotykali się przy ogniskach, debatowali, bawili się… żyli.
Jednak wszystko co dobre ma swój kres…
Krzyżacy coraz częściej napadli na osadę, grabiąc i niszcząc dorobek mieszkańców.
Chłopi dzielnie bronili dobytku, jednak ciężko stawiać czoła zbrojnej konnicy.
Wioska stanęła w płomieniach, dzielnie walczący chłopi nie dali rady …
Krzyżacy splądrowali wieś, porwali dziewczyny i dzieci, dobijali chłopów …
Tak było kiedyś…
a dziś – pokazane jako rekonstrukcja bitwy o Rybno.
Ze swojej strony powiem tylko, że emocje są niesamowite.
Oglądanie pędzącego przez pole wojska Krzyżackiego czy Litewskiego było dla mnie wielkim przeżyciem.
Panująca atmosfera, piękne szaty, zbroja i konie …
Nie dziwią mnie roześmiane twarze uczestników marszu na Grunwald…
Przez te kilka dni jest to dla nich zupełnie inny świat.